Po raz pierwszy od 30 lat rząd Egiptu podnosi cenę chleba dla najuboższych. I to od razu aż o 400%. Podobna decyzja w 1977 roku wywołała falę zamieszek w kraju.
Na początku czerwca 2024 roku rząd Egiptu ogłosił 400-procentową podwyżkę ceny subsydiowanego chleba. Dotychczas Egipcjanie mogli kupować dotowany chleb, popularne płaskie placki nazywane przez nas „beretami”, za symboliczną cenę pięciu piastrów (egipskie grosze) za bochenek.
Inflacja i rosnące ceny w Egipcie
Subsydiowanie pieczywa stanowi dla Egiptu ogromny wydatek, sięgający ponad 3% rocznego budżetu, czyli około 125 mld funtów egipskich. Rząd tłumaczy jednak, że podwyżka jest niezbędna do zmniejszenia deficytu budżetowego. Jednocześnie zapowiada skupowanie pszenicy wyprodukowanej w kraju za kwotę 44 mld funtów egipskich, aby wesprzeć egipskie rolnictwo.
Mimo podwyżki, koszt chleba dla przeciętnego Egipcjanina wciąż pozostaje niski. Za jednego funta można kupić aż pięć bochenków. Z naszego punktu widzenia to śmiesznie tanio. Po żywność dotowaną sięga ponad 70 milionów Egipcjan. Korzystają z niej nawet ci, którym mimo dużej inflacji (prawie 30% rocznie) i rosnących kosztów życia, jeszcze wystarcza do pierwszego.
Symbol zmian w Egipcie?
Moim zdaniem podwyżka ceny chleba to symbol szerszych zmian zachodzących w egipskiej gospodarce. Od czasów bezpośrednio po Arabskiej Wiośnie obserwujemy jej stopniowe urynkawianie. Kilka dni temu egipski premier Mustafa Madbuli ogłosił przejście z dotacji rzeczowych na wsparcie pieniężne od przełomu l. 2025/26. Powołał również komisję, która ma zbadać koszty produkcji chleba w piekarniach.
Chociaż system dotacji prawdopodobnie nigdy całkowicie nie zniknie z Egiptu ze względu na uwarunkowania kulturowe (religia) i biedę (struktura społeczna), mogę się założyć, że w przyszłości coraz więcej kosztów utrzymania państwa będzie przerzucane na obywateli w celu realizowania polityki zaciskania pasa.