Jak człowiek chodzi po mieście, to słucha. I czasem usłyszy, co ludzie mają do powiedzenia na temat Egiptu. Niestety bardzo rzadko są to mądre rzeczy.
Poszedłem na zakupy i niechcący usłyszałem pod sklepem, o czym ludzie gadają. Najpierw się ucieszyłem, bo ich rozmowa wyraźnie dotyczyła Egiptu. Potem trochę się rozczarowałem, kiedy w końcu załapałem sens wypowiedzi.
Dowiedziałem się, że w Egipcie jest… wojna i dlatego jedna z pań tegoroczne wakacje spędziła nad zimnym Bałtykiem zamiast w Hurghadzie.
Okej, ludzie się boją i mają prawo wyrażać swoje lęki. Ale przedtem jednak powinni liznąć trochę podstawowej wiedzy. I nie z telewizora, bo jak wiadomo, telewizja bezczelnie kłamie. Potwornie manipuluje w sprawie uchodźców, straszy terroryzmem, konserwuje płytkie stereotypy, rasizm i ksenofobię. Wciąż podsyca złe namiętności, takie jak nienawiść.
Krótko mówiąc, głupie media wszędzie wieszczą śmierć i pożogę.
Z drugiej strony nie ma szans, że przeciętny obywatel sięgnie do jakiejś książki o Egipcie czy ogólnie o kulturze arabskiej. Że przeczyta wywiad z obiektywnym ekspertem, czy chociażby zacznie przyswajać selektywnie i krytycznie wiadomości z mediów. Bo nawet do tego trzeba mieć przynajmniej jakieś ogólne pojęcie o świecie, w którym się żyje.
Niestety mam wrażenie, że większość z nas pochodzi z innej planety i nic tego nie zmieni.
Najgorsze, że mogę w kółko tłumaczyć ludziom, iż w Egipcie jest bezpiecznie nie mniej niż w Europie, ale i tak nie zreflektują się, bo wiedzą swoje. Ich emocje są silniejsze niż rozum, a wiara silniejsza niż wiedza.
To skromna pociecha, że nie u wszystkich.