„40 wieków patrzy nas was”, miał powiedzieć Napoleon, zagrzewając żołnierzy do walki w bitwie pod piramidami. Uważam, że te słowa nigdy nie powinny paść.
W dniu 21 lipca 1798 r. Napoleon miał rzekomo powiedzieć: „Żołnierze! Pamiętajcie, że czterdzieści wieków patrzy na was z wysokości tych pomników”. Czy naprawdę to powiedział, czy nie, wyziera z tego zdania typowo napoleońska buta i arogancja.
Może Napoleon naprawdę palnął coś o piramidach, bo przecież była ku temu świetna okazja. Może były to właśnie te słowa, które funkcjonują w kulturze masowej jako oryginalny cytat.
Jeśli głębiej zastanowić się nad ich treścią, postawę francuskiego generała charakteryzuje pogarda dla kultury, z którą zetknął się nad Nilem. I to wbrew pozorom, które starał się zachować, ubierając na pokaz arabski strój i studiując Koran w towarzystwie imamów.
Hipokryzja po europejsku?
Francuzi wylądowali w Egipcie pod koniec XVIII w., by przejąć szlaki handlowe do Indii i zaszkodzić w ten sposób Brytyjczykom, z którymi prowadzili wojnę.
Na czele ekspedycji stanął młody generał Bonaparte, który inwazję na Egipt określał wyzwalaniem kraju faraonów spod panowania jego odwiecznych ciemiężycieli, mameluków. Ci dumni wojownicy rządzili Egiptem od XIII w., a od 1517 r. byli poddanymi tureckiego sułtana. Bogactwo Egiptu pochodziło z ceł, które mamelucy nakładali na karawany.
Historia lubi się powtarzać
Czy nie przypomina to trochę XX wieku i wyzwalania krajów Bliskiego Wschodu za ropę naftową? A w XXI w. w zamian za rynki zbytu dla zachodniej broni? Gdzie dwóch się bije o marną studnię, tam trzeci przejmuje całą rzekę, podsycając konflikt w nieskończoność i nie pozwalając mu wygasnąć. Tu nie chodzi o suchą pustynię rozrywaną przez mudżahedinów we wszystkie strony świata. Tu idzie o miliardowe zyski, które trafiają do kilku państw Zachodu.
Pod koniec XVIII w. również liczył się tylko wąsko pojęty interes narodowy.
Napoleon pragnął zaprowadzić w Egipcie drugą Rewolucję Francuską, to znaczy wolność, równość i braterstwo dla wszystkich ludów Bliskiego Wschodu, lecz ze szczególnym uwzględnieniem tam francuskich interesów. Egipt miał rządzić się samodzielnie, ale oczywiście zgodnie z francuskim prawem i obyczajnością oraz rzecz jasna pod francuską kuratelą. Dzikiego nie wolno zostawić bez dozoru.
Kto miał prawo rządzić Egiptem?
Tylko dlaczego piramidy miałyby sprzyjać obcym przybyszom z Europy, a nie władającym nad Nilem od ponad pół tysiąca lat mamelukom, którzy choć nie byli kochani przez zwykły lud, to mimo wszystko mieli dużo więcej wspólnego z Egiptem niż Europejczycy.
Czyżby Napoleon uważał Francję za następczynię cywilizacji faraonów, a mameluków za prymitywnych troglodytów niezasługujących na ten kraj? Moim zdaniem właśnie to wynika ze słów wypowiedzianych przed Bitwą pod piramidami. Oczywiście wtedy, gdy pozbawimy je romantycznego mitu.
Niestety nigdy nie dowiemy się, komu kibicowaliby Cheops i Ramzes.
Człowiek Zachodu zachowuje się wyniośle wobec ludów na niższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego. Przy czym ów rozwój mierzy niemal wyłącznie skalą uprzemysłowienia i przewagi militarnej, jakby przemoc i technika decydowała o tym, kto jest godny miana partnera, a kto tylko niewolnika, którego można wykorzystać. Każda nacja dyskryminuje sąsiednią na miarę swoich możliwości. Ta cholerna mentalność nigdy się nie zmienia.
Te same bajki i stereotypy o obcych funkcjonują od wieków. Można wyciągnąć wniosek, że wynaleźliśmy łatwy sposób przerzucenia własnych przywar na innych. Im bardziej sami jesteśmy niesprawiedliwi, tym bardziej tropimy cudze błędy.
Biały człowiek mówi o wybielaniu siebie lub kogoś oraz oczernianiu siebie lub kogoś.
Zabawny, choć tragiczny dla świata kontrast tkwi w antagonizmie: biały – czarny. Czy to przypadek, że w naszej kulturze dobro skojarzone jest z kolorem białym, a zło z kolorem czarnym? Wiedza z kagankiem oświaty (jasnością), który zanosi się pomiędzy ciemny lud? Dlaczego w języku suahili nie ma słowa bądź zwrotu oznaczającego wybielanie się? W jaki sposób semantyka wpływa na postrzeganie ludzi o ciemniejszym odcieniu skóry?
Egipt w wyobraźni Europejczyków
Egipt od zawsze daje upust europejskim fantazjom o przygodzie i egzotyce, ale również rządzeniu nim.
Jest ucieleśnieniem arabskich baśni z tysiąca i jednej nocy. Oczywiście w wersji bardzo uwspółcześnionej, ale jednak: te wszystkie kolorowe bazary, tańce brzucha, wioski beduińskie itd.
Ale w tym jeszcze nie ma aż takiego zła. Ono kryje się dopiero w przewadze ekonomicznej, jaką Europa i Ameryka mają nad Egiptem. W przekonaniu, że ten kraj może być w całości na usługach Zachodu i taki jest właściwy porządek rzeczy.
W epoce piramid nie było Francuzów, Brytyjczyków, Amerykanów i oczywiście Polaków. Nie było ich jeszcze wtedy, gdy nad Nil dotarli pierwsi Arabowie. Słowianie nad Wisłą mieszkali w ziemiankach i lepili z gliny krzywe garnki. Dzisiaj reprezentujemy zachodnią kulturę i przyznajemy sobie prawo oceniać innych z wyższych pozycji, bo mamy lepsze czołgi i stadiony.
Nie wierzymy, że możemy czegoś się nauczyć od cywilizacji, która choć nie wymyśliła nowoczesnej broni i okrętów, to jednak istnieje od tysięcy lat.
40 wieków patrzy na nas i gorzko płacze.
* * *
Źródło ilustracji wykorzystanej przeze mnie w tytule: Wikipedia, na licencji Chatsam, CC BY-SA 3.0.
Wiem, że Napoleon jest ulubionym chłopcem do bicia, więc pomstujesz na Francuzów, a zapominasz o tym, że to Brytyjczycy nabroili na Bliskim Wschodzie znacznie bardziej i to oni odpowiadają za współczesne konflikty zachodnio-wschodnie. O tym, czy mamelucy byli dla Egiptu bardziej “rdzenni”, można by dyskutować. Potomkami starożytnych Egipcjan, etnicznie, bo kulturowa ciągłość została zerwana przez pojawienie się chrześcijaństwa, są Koptowie, którzy przez władze arabskie i potem tureckie szczególnie dobrze traktowani nie byli. Koptowie na pewno woleliby Europejczyków, pewnie nawet takich ateuszy jak Francuzi, ale czy Cheops z Ramzesem Wielkim, czy choćby Kleopatra VII byliby szczęśliwi zarówno z koptyjskim chrześcijaństwem, jak i arabsko-tureckim islamem, to osobna sprawa.
Nie będę pisać elaboratu, ale polecam lekturę pamiętników z wyprawy egipskiej, francuskich i angielskich. To nie propaganda, to zapiski zwykłych ludzi. Z brytyjskich przebija pogarda dla współczesnego im Egiptu, z francuskich nie. Bonaparte nakazywał szacunek dla imamów i islamu, Brytyjczycy widzą w nich brudasów. To nie Francuzi są tu czarnymi charakterami, bo po pierwsze nie jako pierwsi podbili Egipt, wcześniej zrobili to Arabowie i Turcy, którzy z kulturą egipską też nie mieli nic wspólnego, a po drugie zachowywali się znacznie lepiej od Brytyjczyków. Francuzi za to pokazali egipską starożytność i współczesność światu, ich naukowe dokonania oraz rysunki wykonane podczas wyprawy (ilustrujące także nowoczesny Egipt, jego ludzi i obyczaje!) mają do dziś wartość.