Byłem tam tylko jeden raz w życiu i już więcej nie wróciłem. Jest takie miejsce w Egipcie, którego ci nie pokażę. Którego nigdy nikomu nie pokażę.

Doświadczyłem kiedyś rzeczy niezwykłej. Mogę opisać moje doświadczenie, choć będzie to próba być może skazana na porażkę. Może wydam się nawet trochę śmiesznym. Podejmuję to ryzyko. Bo wierzę, że poczujesz klimat, jego niezwykłą metafizykę.

Będziesz wraz ze mną jak ów biblijny popiół, istnienie, które rozpłynie się w kolejnych tysiącleciach.

To było w luksorskich Tebach Zachodnich

Jeszcze przed chwilą wydawało mi się, że minęło tylko kilka lat. A to już kilkanaście. Na szczęście tylko ja się starzeję i powoli, powolutku każdego dnia umieram.

Ale On nie zestarzeje się nigdy i nigdy nie umrze. Za 10 wieków będzie miał się równie dobrze jak dzisiaj. I być może, jeśli ktoś kiedyś na niego jeszcze natrafi, również poczuje się wyjątkowo.

Mam nadzieję, że to będzie człowiek podobny do mnie.

Szanuję go jak nikogo na świecie. Uczyniłem się samozwańczym strażnikiem jego bezpieczeństwa. Dlatego nie wskażę wam miejsca. Nigdy nikomu go nie podam. Żadnych map, dżipiesów, zdjęć, rysunków i innych naukowych bzdur. Pewnie i tak nigdy byś tam nie trafił.

Jeśli chcesz coś dostrzec na skałach Tebach Zachodnich, musisz mieć oczy jak jastrząb. Jak egipski Horus. Mój bohater nosi zatem imię Hori.

Hieroglify, które zmieniły moje życie

Wdrapałem się na skalną półeczką w jednym z tysiąca tebańskich wadi. Pomyślałem sobie, mając niżej przepaść, a nad głową niebo czyste jak kryształ, że to idealne miejsce do bycia sam na sam z Kosmosem, życiem, samym sobą.

Z każdej strony otaczała mnie absolutna cisza (poczuj ten zwrot: absolutna cisza). Nie odezwał się żaden ptak, nie bzyknął w pobliżu owad. Nawet przez szczeliny w skałach nie dobywał się dźwięk. Bo wiatru też nie było. A ja tak nieważny w tym odwiecznym krajobrazie, jakbym nigdy nie istniał.

No i był też On.

Wszedł tam chyba w okresie Nowego Państwa, trzy i pół tysiąca lat temu, i zapewne też był sam. Przypuszczam, że chciał w samotności kontemplować Kosmos, życie i samego siebie.

Wykuł swoje graffito na samym skraju półeczki, przy krawędzi ściany. Gdybym nie poszedł trzech metrów dalej, nigdy bym nie zauważył egipskich znaków. Bo żadnych innych graffiti tam nie było. Samo krótkie imię. Dwa znaki: sokół i pióro – Hori. Tyle wystarczy, aby całkowicie zmienić życie kogoś młodszego o ponad trzy tysiące lat.

Hieroglify wyglądały tak idealnie i świeżo, jakby Hori wykuł je wczoraj.

Kim był Hori?

Przetrząsnąłem kilka książek w poszukiwaniu człowieka, którego tożsamość mi zdradziły. Wiadomo tyle, że był piśmienny. Było wielu dostojników o takim imieniu, a wśród nich nawet książę.

Ale mnie najbardziej zainteresował tebański pisarz, który mógł mieszkać na zachodnim brzegu Nilu. Oczywiście nigdy nie dowiem się tego na pewno. Przyjemnie wyobrazić sobie w takim miejscu zwykłego człowieka, a nie księcia.

Kilka lat później ponownie wybrałem się w to miejsce. Chciałem zrobić zdjęcie hieroglifom i powiesić je sobie na ścianie, aby zawsze były ze mną. Ale w połowie drogi do wadi zaniechałem tego. I już nigdy więcej tam nie wróciłem.

Zdałem sobie sprawę, że o mały włos nie zachowałem się jak świnia. Miałem zamiar zatrzymać przy sobie człowieka, który chciał być przez wieczność sam. Dla satysfakcji, że byłem tam… i zabrałem to sobie.

Zatem Hori został moim wyidealizowanym przyjacielem.

Kiedy było mi źle z jakiegoś powodu, wtedy zawsze o nim myślałem. Jak błahe wydawały się moje doczesne problemy przy jego nieśmiertelności i przy naszej wspólnej wielkiej tajemnicy.

Nie zostawiłem na tej skalnej półce żadnych swoich bazgrołów. Jedyny dowód, że tam byłem, jest taki, że ja to wiem.

Są rzeczy, od których jesteśmy więksi, ale są też takie, od których na zawsze pozostaniemy mniejsi. I nie wolno zmieniać tych proporcji, choćby cały dzisiejszy świat krzyczał, że to nieprawda.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Postawisz mi kawę?

Stawiając mi kawę, doceniasz moją wiedzę i doświadczenie, którymi dzielę się z Tobą gratis za pośrednictwem mojej strony internetowej i mediów społecznościowych oraz wspierasz rozwój moich przedsięwzięć w Egipcie. Dziękuję!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

author image

Autor: Kamil Zachert

Przewodnik po Egipcie i promotor kultury egipskiej, uczestnik wykopalisk archeologicznych w Egipcie i innych badań naukowych związanych z Egiptem, organizator indywidualnych historyczno-krajoznawczych wypraw do Egiptu adresowanych do ambitnych pasjonatów wiedzy i przygody.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz inne artykuły

Starożytny pylon na tle zachodzącego słońca w Tebach zachodnich koło Luksoru
Lampa egipska
Wielki Sfinks na tle piramidy Chefrena w Gizie
Zwierzęta w zagrodzie w Egipcie
Na Gebel Ragab nie wszystko idzie zgodnie z planem

Zadecyduj, jakie treści będą się ukazywać na blogu o Egipcie!

Pomóż mi dostosować treści na moim blogu do Twoich potrzeb i zainteresowań i odpowiedz na 16 pytań w anonimowej ankiecie.
 
Chcę wypełnić ankietę
close-link
Pokaż link do ankiety