Gdzie uciec przed skrajnie ideologicznym, antychrześcijańskim szaleństwem trawiącym zachodnie społeczeństwa? Na Święta Bożego Narodzenia w muzułmańskim Egipcie.
Będąc w Egipcie w czasie koptyjskich Świąt Bożego Narodzenia, z ciekawością obserwuję, jak muzułmańskie władze i instytucje Egiptu składają chrześcijanom za pośrednictwem różnych kanałów komunikacji życzenia „Merry Christmas” (jeśli publikowane w wersji anglojęzycznej).
Ani razu nie padło określenie „Winter Holidays” tudzież nie skorzystano z jakiegoś neutralnego światopoglądowo zamiennika, tak jak czyni się to na Zachodzie, aby nie „obrażać uczuć religijnych” (na razie!) mniejszości muzułmańskiej.
W muzułmańskim kraju potrafią wychodzić z ust samych muzułmanów tradycyjne życzenia bożonarodzeniowe dla ich sąsiadów chrześcijan. Z odniesieniem do Chrystusa i uznaniem chrześcijańskich tradycji. Nikt nie ma z tym problemu ani nie stara się go kreować na siłę. W fundamentalnych kwestiach wiary nikt tu na nikogo nie napiera ani się przed nim nie cofa.
W Egipcie istnieją antagonizmy religijne, co jakiś czas podsycane przez niszowe grupy islamskich ekstremistów, ale obszar semantyczny pozostaje nienaruszony. Słowa i symbole mają znaczenie, o czym dobrze wiedzą rozhisteryzowani niszczyciele zachodniej cywilizacji.
Jednakże im bardziej się starają „nie obrażać uczuć religijnych” muzułmanów, bo tu chodzi przecież głównie o nich, tym bardziej świat Mahometa nimi gardzi.
W przodujących cywilizacyjnie, jak by się wydawało i wciąż chrześcijańskich krajach w ramach ideologii inkluzywności nie mamy już miejsca na szacunek dla samych siebie. Bo większość tego miejsca zajmują wyobrażenia tego, czego inni od nas oczekują, mimo że tak naprawdę wcale tego nie oczekują.
Niestety wszelkie ustępstwa, nawet jeśli w dobrej wierze, są dowodem naiwności i słabości zachodniej cywilizacji i zachętą do wywierania na nią coraz silniejszej presji kulturowej. Trudno oprzeć się pokusie i nie wyciągnąć ręki po więcej, jeśli widać, że można.
Paradoksalnie w Egipcie, gdzie konflikt między chrześcijanami i muzułmanami jest naprawdę możliwy i realny, rozwiązaniem jest pokój i współpraca. W krajach zachodnich, gdzie takowy konflikt praktycznie nie istnieje, tworzy się go sztucznie za pomocą jakiejś porąbanej ideologii. I nagle ni stąd ni zowąd wąż zaczyna pożerać własny ogon.
Właśnie tak upadają cywilizacje. Najpierw symbole, później pałace.
PS A na tytułowym zdjęciu szopka bożonarodzeniowa z kościoła pw. Św. Sergiusza w starym Kairze. Jaśniutka skóra Jezuska również nikogo tutaj nie obraża…