Biurokracja w Egipcie jest stara jak świat. Bez biurokracji nie byłoby postępu w kraju faraonów, co nie zmienia faktu, że niektórych doprowadza do frustracji.

Biurokrację egipską przedstawia się w sposób karykaturalny, opisując okazały budynek kairskiej Mugammy (już teraz zamknięty), ministerstwa ds. wewnętrznych o niezliczonej liczbie pokoi i tysiącach zatrudnionych tam urzędników szczebli najróżniejszych.

Z okien tego budynku spadają na ziemię, na kupę śmieci, dopiero co wypełnione podania, formularze i pieczątki zdobywane przez ludzi z ogromnym trudem, ale całkowicie zbędne. Krótko mówiąc, koszmar jak z Kafki.

Mogamma przy placu Tahrir w Kairze
Okazały budynek Mugammy przy placu Tahrir w Kairze. Podczas mojego pierwszego pobytu w Egipcie musiałem spędzić tam cztery godziny, biegając po różnych piętrach i pokojach, aby dostać jeden świstek z pieczątką. Fot. Kamil Zachert

Dla mnie biurokracja egipska wcale nie jest straszna. Może dlatego, że przesiąkłem wciąż jeszcze obecną nad Wisłą kulturą PRL-u i po prostu jestem przyzwyczajony, że urzędnik to pan życia i śmierci. Ale często jest to ludzki pan, z którym można się jakoś dogadać.

Nie zrażam się, bo sam jeden świata nie naprawię, a denerwować się tym, na co nie mam żadnego wpływu, nawet nie zamierzam. Wręcz przeciwnie, wybierając się do egipskiego urzędu, tryskam pozytywnym nastawieniem.

I wiesz co, prawie zawsze w Egipcie załatwiam to, co chcę załatwić. I to wcale nierzadko od ręki, o ile mam szczęście zastać urzędnika na miejscu w biurze.

Korzystam również z komórki, bo Egipcjanie uwielbiają dużo rozmawiać i załatwiać sprawy przez telefon. Jeśli nie zastaniesz dyrektora w gabinecie, nic straconego, poproś uprzejmie sekretarkę o jego numer.

Cudzoziemiec nauczył się nazywać swoją pychę normalnością. Wkurzony tak, że mało mu żyłka w rzyci nie pęknie, iż urzędnika „nie ma w pracy” akurat wtedy, kiedy ON go potrzebuje, pochopnie rezygnuje z załatwiania spraw i jeszcze wkoło złorzeczy. Nie rozumie, ów bałwanek, że w Egipcie jego „zachodnie standardy” po prostu nie istnieją i powinien zmienić swoje nastawienie.

Egipscy urzędnicy bardzo lubią pracować w terenie. Przyjrzyj się ludziom w egipskich kawiarniach. Bardzo często siedzą tam elegancko ubrani baszowie obstawieni kilkoma komórkami. Telefony ciągle dzwonią, a basza rozmawia i rozmawia, popijając czwartą kawą. To nie jakiś biznesmen, to urzędnik państwowy.

Po kilku godzinach urzędowania basza mówi sobie w końcu: dość! i dla relaksu zamawia kolejną kawę. Dobrze przepracowany dzień, Alhamdullilah!

Byłeś kiedyś w egipskim urzędzie? Spróbuj wyobrazić sobie pokój z wielkim biurkiem dyrektora ustawionym naprzeciwko drzwi wejściowych. Po bokach wzdłuż przejścia siedzą przy swoich stanowiskach panie sekretarki.

W pobliżu centralnego miejsca znajdują się ławki dla petentów, których może przebywać kilku lub nawet kilkunastu naraz. I każdy z nich chce być wysłuchany i obsłużony jako pierwszy. Dyrektor jednocześnie rozmawia przez telefon, podpisuje papiery i prowadzi zażartą dyskutuję z asystentem i sekretarką.

Jeśli nie mieści ci się to w głowie, zmień głowę, gdyż będzie to łatwiejsze niż zmiana rzeczywistości o metryce sięgającej co najmniej Turków Osmańskich.

W biurokracji egipskiej zawsze najważniejsza jest sekretarka. To właśnie ona stanowi barierę, jaką musisz pokonać, aby zwrócić uwagę dyrektora. Oczywiście, jeśli jesteś Egipcjaninem masz trudniej, bo jako cudzoziemiec otrzymujesz z automatu bonus na start (choć ostatnio to się zmienia).

Niestety w ostatnich latach sytuacja jakby się odwraca i cudzoziemcy nie są tak uprzywilejowani jak kiedyś. Niemniej wciąż najbardziej liczą się osobiste kontakty, które w Egipcie potrafią przekonać nawet sztywne paragrafy.

Kiedy zwracasz się do madam Aiszy czy innej Fatimy, pod żadnym pozorem nie wolno ci pokazywać niezadowolonej mordy. Czyli takiej, jaką większość Polaków ma na co dzień. Wrażenia nie zrobisz, chyba że złe. No i wyjdziesz na buraka uważającego się za Bóg wie kogo.

Egipcjanie bardzo dobrze znają się na stosunkach politycznych i wiedzą, że pochodzisz z kraju postkomunistycznego. Czytaj: jesteś biedak drugiej kategorii, a się rzucasz jak panisko.

Jak będziesz życzliwy i uśmiechnięty i podsuniesz sekretarce wypasione pudło słodyczy, ta ujmie się za tobą i załatwisz, co chcesz. Oczywiście jak Bóg da.

Oceniam na oko, że połowa biadoleń, jak to biurokracja egipska daje się we znaki, to zwykłe strachy na lachy, jakie rozsiewają malkontenci, wiecznie niezadowoleni, że świat nie kręci się tylko wokół nich.

Różnica między naszym sposobem myślenia a egipskim polega na tym, że my uważamy, iż skoro płacimy, to mamy prawo wymagać zgodnie z paragrafem. (Ale po prawdzie tak twardych przekonań nabraliśmy dopiero w ostatnim dwudziestoleciu). A Egipcjanie, że wszystko i tak zależy od zmiennych okoliczności.

Bo jednego dnia miód, a drugiego cebula, jak mówi egipskie przysłowie.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Postawisz mi kawę?

Stawiając mi kawę, doceniasz moją wiedzę i doświadczenie, którymi dzielę się z Tobą gratis za pośrednictwem mojej strony internetowej i mediów społecznościowych oraz wspierasz rozwój moich przedsięwzięć w Egipcie. Dziękuję!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

author image

Autor: Kamil Zachert

Przewodnik po Egipcie i promotor kultury egipskiej, uczestnik wykopalisk archeologicznych w Egipcie i innych badań naukowych związanych z Egiptem, organizator indywidualnych historyczno-krajoznawczych wypraw do Egiptu adresowanych do ambitnych pasjonatów wiedzy i przygody.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz inne artykuły

Wzgórza Mokattam w Kairze
Turyści na wielbłądach przed egipskimi piramidami
Uliczna kawiarnia w Kairze
Profesor Andrzej Niwiński
Czy prezydent Donald Trump wzmocni dyktaturę w Egipcie?

Zadecyduj, jakie treści będą się ukazywać na blogu o Egipcie!

Pomóż mi dostosować treści na moim blogu do Twoich potrzeb i zainteresowań i odpowiedz na 16 pytań w anonimowej ankiecie.
 
Chcę wypełnić ankietę
close-link
Pokaż link do ankiety