Wiele razy zastanawiałem się, czy możliwa jest równowaga pomiędzy tymi skrajnościami. Czasem wydaje mi się, że bywam pośrodku. To znaczy kocham Egipt, a ściślej mówiąc, Egipcjan, ale kiedy dłużej tam wśród nich siedzę, mam na myśli okres kilku miesięcy, to dopada mnie pewien rodzaj zmęczenia obcą kulturą. Nie mam pomysłu, czym mogę sobie zrekompensować „egipską depresję”. Po jakimś czasie znużenie mija i znów chce mi się głębiej zanurzać w rzeczywistość Egiptu.
Egipt współczesny