Analizuję archiwalne zdjęcia z wykopalisk w Egipcie i nachodzi mnie refleksja nad przemijaniem czasu. Dokumentacja staje się kluczem do uchwycenia przeszłości.
Mawia się, że czas szybko płynie. Że nim się spostrzeżemy, upłynie kilka lat, po których dziwimy się, iż to już tyle czasu minęło, a przecież wydaje się, że ot, dopiero co…
Przy okazji kilku tych zdjęć, które prezentuję z do dzisiaj nie ogarniętych czeluści mojego archiwum (kilkadziesiąt tysięcy zdjęć z Egiptu!), a które łaskawie przypomniał mi teraz program w tzw. chmurze, zauważam, że w pewnych okolicznościach można doświadczać całkowicie odmiennych emocji.
Patrzę i patrzę na zdjęcia z naszych wykopalisk archeologicznych w Egipcie, analizuję czas ich zrobienia: AD 2013, i myślę sobie: „to było ZALEDWIE 10 lat temu?”. Bo mnie się wydaje, jakby cały wiek minął od tamtego sezonu badań.
Wcale nie czuję, że „to było jak wczoraj”. Wręcz przeciwnie. Czuję, że musiałbym bardzo się wysilić, żeby odtworzyć przebieg wydarzeń: kolejny przyjazd do Egiptu w 2013 roku, montaż instalacji technicznej na zboczu Gebel Ragab za świątynią Hatszepsut, długie tygodnie pracy w ogromnym zapyleniu, w promieniach egipskiego słońca.
Mimo że Misja Skalna z całą pewnością była (jest…) przygodą życia, dokładny obraz poszczególnych sezonów powoli traci wyraźne kontury. Wszystko zmierza do uogólnienia, którego nie potrafię na powrót rozebrać na dni, tygodnie czy nawet lata.
O mojej archeologicznej przeszłości zaczynam myśleć w kategorii dekad. I być może słusznie. Wszak moje pierwsze wykopaliska, co prawda jeszcze nie w Egipcie, tylko na Warmii i Mazurach w Polsce, wyrychtowałem ponad 30 lat temu.
Na szczęście bogata dokumentacja stanowi bezpieczny – wobec zawodnej pamięci – katalizator wspomnień. Chętnie znów ją przeglądam z zamiarem poskładania tego wszystkiego w uporządkowany album fotograficzny.